Oglądałam film na Youtube i natknęłam się na temat dziesięcio-składnikowej szafy. Biorąc pod uwagę, że zawsze irytował mnie fakt, iż po kupieniu nowych ciuchów niekoniecznie miałam się w co ubrać,  stwierdziłam, że znalazłam to czego szukałam.
 Cały system polega na ograniczeniu ubrań do około dziesięciu, dobrej jakości, które mają nam służyć w danym sezonie. Te dziesięć ubrań nie  jest bynajmniej wszystkim. Stanowią je podstawy strojów t.j sukienki, jeansy, szorty, które wykorzystujemy na  co dzień  jednak mają to być elementy w których nie powstydzilibyśmy się wyjść w każde potencjalne miejsce. Innymi słowy eliminujemy dresy i inne dziurawe ciuchy, które  kiedyś służyły nam "koło domu". Po za podstawową dziesiątką (która może być piętnastą, wszystko zależy od nas i naszych potrzeb) tworzymy dodatkową grupę ciuchów, w której znajdziemy sukienki wyjściowe, dodatkowe bluzki, czy T-shirty do podstawowej szafy. 
Co myślicie o ograniczeniu szafy i pozostawieniu tylko tego co lubicie nosić i w czym dobrze wyglądacie. Schować ciuchy, których nie używacie w danej porze roku i cieszyć się przejrzystością w szafie oraz mniejszą ilością prania? Dodatkowo zawsze prezentujecie się  ładnie, bez wpadania na znajomych w rozciągniętym dresie podczas zakupów.

 Moim zdaniem jest to świetny pomysł i diametralnie różni się od tego co jest nam ciągle wmawianie,  że potrzebujemy więcej i więcej rzeczy. Sami powinniśmy o tym decydować i dawać innym dobry przykład  w czasach gdzie mało kto zwraca uwagę na to żeby ładnie się prezentować niezależnie od okazji. A poza tym jak przyjemnie jest codziennie czuć się ładnie nie zależnie od tego czy dzień zapowiada się ciekawie, czy też będzie zwyczajny. Kolejnym plusem jest to, że zawsze jest się gotowym, żeby wybrać się gdzieś z rodziną i przyjaciółmi.

Jeżeli o mnie chodzi pozwoli przystosowuję się do takiego sposobu życia. Bardzo mi się to podoba. Już od jakiegoś miesiąca posiadam taką szafę. Wbrew pozorom pozbywanie się worów ubrań było przyjemne, zwłaszcza dla kogoś kto kocha przestrzeń i minimalną ilość przedmiotów. Teraz mogę wszystkie ubrania trzymać na wieszaku i nie zastanawiać się co to są za ciuchy w szafce. Potrzebuję jednak zamienić kilka ubrań na nowe, ale zajmę się tym raczej przed kolejnym sezonem letnim. Co jeszcze cieszy mnie odnośnie tego to to, że bardzo łatwo jest rozeznać się w tym co potrzebujesz wymienić lub naprawić i teraz nawet chce  mi się pracować swoje ubrania zaraz po praniu, żeby były zawsze gotowe. Kiedyś ta sterta  mnie przerażała i nerwowo, z pospiechem prasowałam ubrania zaraz przed wyjściem.


Uwielbiam eleganckie i minimalistyczne podejście do życia. Przez eleganckie nie mam na myśl koniecznie  garniturów i eleganckich sukien, ale raczej dbanie o siebie i schludny wygląd.

 Jaka jest wasza opinia odnośnie ograniczenia ilości posiadanych ubrań? Jestem tego bardzo ciekawa.
Pozdrawiam,
Ania ♡



Obsługiwane przez usługę Blogger.